Dialog o losie i duszy

Stanisław Vincenz (1888—1971)

SŁOBODA RUNGURSKA

O WYSTAWIE

Stanisław Vincenz po huculsku, 1892

Stanisław Vincenz rodził się 30 listopada 1888 roku blisko Huculszczyzny, w Słobodzie Rungurskiej położonej na poziomie około 450 m n.p.m., oddalonej od Kołomyi o 22,5 kilometra. Nie było tam miejsca na szczęśliwe dzieciństwo. Zaledwie 9 lat wcześniej, w 1879 r. z wykonanych w dolinie Słobody odwiertów trysnęła ropa, w 1880 r. po raz pierwszy zastosowano do wiercenia maszynę parową, jeden po drugim powstawały nowe szyby. Produkcja szybko rosła od 30 tysięcy baryłek w 1881 r. do 200 tysięcy w 1885. Była to jedna z największych kopalni ropy naftowej w Europie, a tym samym – przez zatrudnienie przeszło siedmiu setek nafciarzy – okolica gęsto zaludniona. Na powierzchni 160 mórg stanęło ponad 150 szybów wydobywczych o głębokości od kilkunastu do 380 metrów, były zabudowane i „przedstawiały się jak drewniane wieże do 9 metrów wysokości”. Przeciętnie jeden szyb na morgę, na kwadracie o boku 75–80 metrów.

Być może należy wierzyć popularnemu publicyście i pisarzowi Józefowi Rogoszowi, który w 1886 r. odwiedził Słobodę i czytelnikom „Ateneum” zdawał sprawę z „chrześcijańskiego” porządku, jaki tam panował. A może więcej prawdy tkwi w relacji księdza Jana Badeniego, który „galicyjską Pensylwanię, galicyjskie Baku” widział na początku lat dziewięćdziesiątych tamtego stulecia. Najpierw zobaczył „las kilkuset wież wiertniczych” na tle dziewiczego boru i malowniczo rozpostarte „pańskie wille, szlacheckie dworki, ubogie chałupki – szałase”. Potem od jednego z nafciarzy usłyszał, że parę lat temu, w kulminacyjnym momencie naftowej gorączki, było w Słobodzie pięć tysięcy ludzi, a „droga od Kołomyi do Słobody roiła się od fur zwożących drogie wina, koniaki, delikatesy, którymi nafciarze krzepili się po pracy; tańce, hulanki, swawola szły w parze z otrzymanymi zyskami”. To wtedy właśnie przyszedł na świat Stanisław Vincenz.

Ojciec Stanisława, Feliks Vincenz (1854–1942) był synem urzędnika austriackiego – jego przodkowie, wedle tradycji rodzinnej, przywędrowali do Galicji z Prowansji. Od 1880 r. zajmował się wydobywaniem ropy naftowej, blisko współpracował ze Stanisławem Szczepanowskim. Prosperita Słobody nie trwała w nieskończoność. Jarosław Iwaszkiewicz, wędrujący po Huculszczyźnie w 1922 r., zanotował: „Cała dolina zastawiona była nie działającymi wieżami wiertniczymi, co pośród przepięknego huculskiego pejzażu stwarzało obraz nader osobliwy. W środku tego wszystkiego sterczał dom stary Vincenzów, opuszczony i siłą rzeczy zaniedbany, ale po którym widać było, że miał lepszą przeszłość. Zamarła kopalnia nafty miała swoją specyficzną poezję”. W 1935 r. Henryk Gąsiorowski stwierdzał, że ropę pompują zaledwie cztery firmy, a cały obszar kopalni odcina się od okolicy doszczętnym wylesieniem. Do opustoszałych domów przyjeżdżali letnicy. We wrześniu 1939 r. przyszli Sowieci.

Rodzina Vincenzów, Słoboda Rungurska, 1928

Homo Agens

Słoboda Rungurska, 1881, „Kłosy”, zbiory MEK

Homo Agens

Słoboda Rungurska, 1933, fot. L. Cipriani

Homo Agens

Feliks Vincenz (pierwszy z lewej) z braćmi i siostrą, ok. 1910

Homo Agens

Słoboda Rungurska, 1931