Dialog o losie i duszy
Stanisław Vincenz (1888—1971)
GRENOBLE – LA COMBE (FRANCJA)
O WYSTAWIE
Jeszcze przed przyjazdem do Francji Vincenz nawiązał współpracę z „Kulturą” Jerzego Giedroycia. Na jej łamach publikował wybrane rozdziały Na wysokiej połoninie oraz eseje, m.in. Czym może być dla nas Dante? i Rocznice Gandhiego. Przyjaźnił się i prowadził korespondencję z osobami z kręgu „Kultury” (głównie z Giedroyciem, Józefem i Marią Czapskimi oraz Jerzym Stempowskim), promował periodyk wśród znajomych, współtworzył linię pisma, opiniował inicjatywy. Czuł się aktywnym i odpowiedzialnym członkiem „szerszej”, „niewidzialnej redakcji”. W 1965 r. w Instytucie Literackim w Paryżu ukazał się zbiór esejów Vincenza Po stronie pamięci z przedmową Czesława Miłosza.
Józef Czapski i Jean Colin, Roussillon, 1958
Jerzy Stempowski z wnukami Stanisława Vincenza, Adelboden, 1967
Stanisław Vincenz w „Kulturze”, Paryż, 1950, zbiory SILK
17 września 1939. Pamiętne radio. Syrojidy zbliżają się, wyjazd ze Słobody wieczorem, przyjazd do Żabiego. Nocleg przerwany.
(Stanisław Vincenz, Outopos, 1939)
Wśród ukraińskiej inteligencji we Lwowie wielu ludzi trzyma się Sowietów: są to ukraińscy nacjonaliści, któ- rzy myślą, że kiedyś będzie Ukraina, więc dobrze wymieść Polaków doszczętnie stamtąd, i w takim duchu postępują. Oczywiście syrojidy nie są tak głupi, żeby tego nie widziały, więc też ostatnio zabrali się do Ukraińców i dużo tam wywieźli, aresztowali itd.
(Lena Vincenz, list do Jerzego Stempowskiego, październik 1940)
Jak burza dopędziły mnie rzesze żółto-gniłych listoludów. Karłotwory jednookie, jeden jak drugi, jednakowusieńkie – Syrojidy. Powalili mnie na go-rącą ziemię, tam koło grzmiących chlapawek piekiel-nych. Przydławili śmierdzącymi, chropawymi ciałami. Założyli prędko na nogi ciężkie kłody.
(Stanisław Vincenz, Syrojidy, 1952)
Syrojidy – najświetniejsza rzecz w tym numerze. Po prostu jestem oślepiony. Huculski Dante. Nie umiem sobie wyrozumieć – ile tam z pierwowzoru, a ile z Vincenzowej stylizacji. To opowiadanie jest jak bardzo dobre wino. Długo się czuje jego smak.
(Melchior Wańkowicz, list do Jerzego Giedroycia, 1952)
Thoreau wyrażał przekonanie, że człowiek jest jak drzewo i że jego korzenie nie mogą wisieć w powietrzu. Nic innego nie jest treścią huculskiej baśni o kraju Syrojidów, pożeraczy ludzi, co wyglądają jak zeschłe liście i poruszają się zawsze stadem, na łasce wiatru.
(Czesław Miłosz, La Combe, 1958)